Dzieło Opatrzności Bożej

Sam spotkałem się kiedyś, na progu Piccola Casa della Providenza divina w Turynie, z takim zdarzeniem: przyjechał z Mediolanu bogaty przemysłowiec na tak zwany „karnawał turyński”. Ale zanim wyjechał z Mediolanu, poszedł do kardynała Szustera i mówi: Jadę do Turynu, może coś Eminencji załatwić? Kardynał znał tego człowieka, dał mu karteczkę, na której coś napisał i powiedział: Pójdzie Pan do Piccola Casa della Provvidenza divina. I odda tę karteczkę siostrze na furcie, aby przeczytała. - Pojechał, zawiózł kartkę, siostra przeczytała i mówi: Ksiądz Kardynał prosi, aby panu pokazać naszych chorych i cierpiących. - Wędrówka trwała, zwłaszcza że i ja tam byłem, przez prawie trzy godziny. Po skończeniu oględzin licznych domów i oddziałów szpitalnych, gdy już wróciliśmy do furty, bogacz pyta: „Dobrze, ale z czego wy żyjecie, z czego się utrzymujecie?” - „Z Opatrzności Bożej”. - To nie był slogan. Święty Józef Cottolengo zaufał Opatrzności Bożej i jego dzieło - tak zwana Piccola Casa della Provvidenza divina czyli „maluchny dom”, a właściwie całe miasto dla chorych - utrzymywało się z Bożej Opatrzności. Gdy usłyszał to ów zasobny pan, który przyjechał na karnawał do Turynu, wyjął swój portfel, oddał siostrze, podziękował za lekcję i wrócił do Mediolanu. Jeszcze przedtem musiał zatelefonować do domu po pieniądze na podróż, bo wszystko zostawił. Po powrocie do Mediolanu zgłosił się do kardynała Szustera i powiada: Dziękuję Eminencji, już po karnawale. Miałem karnawał właśnie w tej Piccola Casa. - Tak mu to dobrze zrobiło, temu świeckiemu człowiekowi, zajętemu sprawami czysto gospodarczymi, materialnymi.

Warszawa, 2 marca 1981

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz