W związku ze zbliżającą się beatyfikacją kardynała Stefana Wyszyńskiego austriacka agencja katolicka Kathpress przypomniała kilka ważnych spotkań ówczesnego arcybiskupa Wiednia, kardynała Franza Königa (1905-2004) z Prymasem Tysiąclecia.
Po raz pierwszy spotkali się oni w sposób nieplanowany. W południe 7 maja 1957 arcybiskup Wiednia nieoczekiwanie dowiedział się, że nieznany mu dotychczas osobiście kard. Wyszyński przybędzie pociągiem do Wiednia, aby stamtąd po kilkugodzinnej przerwie udać się w dalszą podróż do Rzymu. Wiadomość ta lotem błyskawicy rozeszła się po stolicy Austrii i należało oczekiwać, że na wiedeńskim dworcu na Prymasa będzie oczekiwała duża rzesza dziennikarzy. Czasu pozostało niewiele, gdyż pociąg już był w Czechosłowacji. Chcąc oszczędzić zamieszania i nerwów, kard. König bez namysłu pojechał samochodem do nadgranicznego Gänserndorfu, tam wsiadł do pociągu i zaprosił gościa z Polski do swego auta, którym odbyli dalszą podróż do Wiednia.
W swoich pamiętnikach austriacki purpurat tak wspominał po latach tamto wydarzenie: „Jego zewnętrzne opanowanie i wewnętrzna powściągliwość sprawiały na mnie wrażenie, że myślami był wciąż w Warszawie i przy swoim prześladowanym Kościele". Ale już podczas tego spotkania było jasne, że kardynał, mimo całej swojej osobistej skromności, był „latarnią morską”, która „zawsze promieniowała nadzieją i ufnością w trudnych latach”.
Kard. König wspominał również, że w czasie Soboru Watykańskiego II (1962-65) prymas Polski nie zawsze zgadzał się z poszczególnymi tematami i argumentami. „Niekiedy z bólem stwierdzał, że Kościół w krajach zachodnich jest zbyt zajęty sobą i wykazuje mało zrozumienia dla wielkich problemów Kościoła powszechnego, ze szczególnym uwzględnieniem trudnego aspektu Kościoła w świecie komunistycznym”.
Wreszcie pamiętne były spotkania obu kardynałów na historycznym konklawe w październiku 1978 roku. Tuż przed jego rozpoczęciem arcybiskup wiedeński zapytał kard. Wyszyńskiego, kogo widziałby jako największego kandydata na papieża. Wyszyński spojrzał na niego ze zdumieniem i powiedział, że nie widzi ani jednego kandydata, o którym można by już powiedzieć, że jest „papabile”. Kiedy kard. König odpowiedział, że Polska może mieć kandydata na nadchodzące konklawe, prymas odniósł to do siebie i zbył te słowa komentarzem, że gdyby wyjechał do Rzymu, byłby to największy triumf komunistów, którzy chcieli się go pozbyć w Polsce. Ale gdy purpurat austriacki wspomniał o kardynale Karolu Wojtyle, metropolita warszawski stwierdził, że nie ma on szans, bo jest jeszcze trochę za młody.
Okazało się inaczej. W chwili, gdy arcybiskup krakowski został wybrany, König odwrócił się do siedzącego w pobliżu Wyszyńskiego. Widział, jak bardzo głęboko Ksiądz Prymas był poruszony i wzruszony wiadomością, że jego rodak przyjął wybór - relacjonował później arcybiskup wiedeński.
Prymas Polski był wtedy jednym z pierwszych kardynałów, którzy wstali i podeszli do nowego Jana Pawła II, aby wyrazić mu swój szacunek, radość i wielkie uznanie. Ten moment tak wspominał kard. König w swoim przemówieniu w Instytucie Kultury Polskiej: „W chwili, gdy nowo wybrany papież zobaczył zbliżającego się do niego kardynała Wyszyńskiego, on również wstał, aby jako pierwszy objąć go i pozdrowić jako wielkiego człowieka Soboru i narodu polskiego. Kardynał Wyszyński chciał jednak okazać swoją cześć dla nowego papieża w bardzo widocznym geście pokory, na co nowo wybrany papież ponownie nie pozwolił. Niewiele brakowało, a doszłoby do małych «zapasów» na oczach zgromadzonych ojców konklawe”.
Podczas tego spotkania w Instytucie Kultury Polskiej w Wiedniu w 1992 roku kard. König podkreślił, że wysoko ceni kard. Wyszyńskiego jako „wielkiego człowieka ojczyzny i narodu”. Przyznał, że chyli czoła przed jego nazwiskiem i jego dziełem.
ts (KAI) / Wiedeń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz