Trudno jest kochać ludzi nieżyczliwych, nieprzyjaznych, wyrządzających krzywdę. Bez pomocy Ducha Świętego trudno jest pokonać w sobie barierę niechęci, złości i pragnienia odwetu. Pozornie może się wydawać, że nakaz miłowania nieprzyjaciół jest przyczyną słabości Kościoła. Chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią na świecie. W roku 2020 zginęło ok. 5 tysięcy chrześcijan, a ponad 340 milionów jest prześladowanych i dyskryminowanych. Może się to wydawać przegraną. A jednak Prymas Wyszyński mówił, że: „Chrześcijaństwo trwa [...] przez ducha [Bożej] obecności w świecie zależnej od stopnia miłości, którą będziemy posiadali i którą rządzić się będziemy. Pragnienie świata, aby Kościół był obecny w nim [...] jest pragnieniem miłości, którą niesie Kościół, biorąc ją przez Chrystusa z Boga Ojca, który jest Miłością”.
Nawet w codziennym życiu tak trudno jest odpowiedzieć na to pragnienie.
„Mamy tyle powodów usprawiedliwiających nas niekiedy, by odstąpić od zasady miłości, aby jej odmówić różnym ludziom. Pamiętajmy, Najmilsze dzieci, nie ma takiej sytuacji, w której mielibyśmy prawo odstąpić od miłości lub też odmówić jej komukolwiek. [...] Trzeba pamiętać o tym, co Chrystus Pan ustanowił, jako szczyt wymagania: «Miłujcie nawet nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie tym, którzy mają was w nienawiści, a módlcie się za prześladujących i potwarzających was». Właśnie w ten sposób, dzieci Najmilsze, odnosimy zwycięstwo i dajemy świadectwo, że jesteśmy dziećmi zrodzonymi z Bożej miłości. Wskutek tego wszystko nasze ma dziać się w miłości”.
Czy rzeczywiście to przykazanie obowiązuje nas w każdej sytuacji? Prymas Wyszyński, przewidując te wątpliwości, mówił:
„Nieraz może spotkacie się ze szczególnym motywem, który by Was zwalniał od okazywania miłości ludziom. Niekiedy może się wydawać, że ludziom, którzy są nieprzyjaźni Bogu, którzy Mu nie ufają, a prześladują Imię Boże, wolno odmówić miłości. Nie, Najmilsze Dzieci. To też będzie błąd. Właśnie ludziom, którzy wyrzekają się miłości Bożej i nie chcą jej, najbardziej potrzeba tej miłości. I oni ją mają, bo Bóg nie odmawia jej nawet tym, którzy Go nienawidzą. Jeżeli Bóg od nas żąda, abyśmy miłowali naszych nieprzyjaciół, żąda też, abyśmy miłowali nieprzyjaciół Boga. [...] i tym bardziej im tego potrzeba, właśnie dlatego, że oni wyrzekają się miłości, a więc mogą być najnieszczęśliwszymi ludźmi. Na szczęście Bóg nie pozwoli na to, by ich pozbawić miłości. On ich nadal miłuje, jako swoje najbardziej nieszczęśliwe dzieci. Jeżeli tak jest, jeśli Bóg tak czyni, to również i my, Najmilsze dzieci”.
W czasach gdy Prymas Wyszyński mówił te słowa, Kościół był prześladowany przez komunistów. Ale gdy czytamy je dzisiaj, widzimy jak niewiele się zmieniło. Inne są okoliczności, ale istota ta sama.
„Teraz szczególnie, może w niejednej duszy najszlachetniejszej może powstać uczucie niechęci, a może odrazy wobec wszystkich, którzy prześladują Kościół Chrystusowy - jego biskupów, kapłanów - którzy niekiedy wypisują niestworzone rzeczy w prasie, oczerniając, przedstawiając w błędnym świetle i Kościół, i pracę Kościoła. Mogłoby się wydawać, że właśnie takim ludziom można odmówić miłości. Przeciwnie, trzeba im za wszelką nienawiść płacić miłością i otaczać szczególną troską. Jeżeli w waszej duszy powstanie odraza do kogokolwiek, przezwyciężajcie tę odrazę, wszystkimi siłami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz