Ksiądz Prymas: "Proszę jej powiedzieć, że my i jej, i im wszystkim, i ich rodzicom życzymy jak najlepiej, po chrześcijańsku - bez nienawiści - tego wszystkiego, czego oni sami sobie życzą".
Kapelan: "Niejednemu będzie przykro, wspomnienia rodzinne jednak są silne, ale cóż, oni nie mogą nic okazać".
Prymas: "Naturalnie, między nimi też są różnice, nawet u samej góry. Zresztą jeden drugiego pilnuje".
Siostra: "Oni sobie, jeden drugiemu, nic nie wierzą".
24 grudnia 1953 r. w Stoczku Warmińskim przy wigilijnym stole siedziały trzy osoby: prymas Stefan Wyszyński, ks. Stanisław Skorodecki i s. Maria Leonia Graczyk. Dokładna relacja z nich rozmowy została zapisana w raporcie TW Krystyny. Dowiadujemy się z niej, że Prymas prosi s. Leonię o przekazanie życzeń świątecznych kucharce oraz ubekom: "Życzymy bez nienawiści tego wszystkiego, czego oni sami sobie życzą". A oto dalszy ciąg tej więziennej rozmowy:
Prymas: "Jak byłem w Lublinie i potem, dokąd się dało, chodziłem w święta do chorych w szpitalach. Jeden chory mi powiedział: "O, to ksiądz biskup przyszedł do nas? Myśmy myśleli, że ksiądz biskup gdzieś się bawi". Jakie wy macie wyobrażenie o życiu biskupa w święta? A ja zawsze w święta swoich domowników wysyłałem, gdzie kto chce, a sam łaziłem po chorych, biednych. Cieszyli się, z każdym trzeba było coś porozmawiać".
Kapelan: "A jak był gdzieś jakiś niekatolik?".
Prymas: "I oni rozmawiali, chcieli, żeby przy każdym się zatrzymać. Partyjny albo jakiś tam ubowiec też coś zawsze burknęli, widać było, zresztą zawsze mi mówiono wcześniej, ale nikogo nie pomijałem".
"Czynnie współczuj w cierpieniu. Chętnie spiesz z pomocą, radą, pociechą, sercem".
Tak brzmi 7. punkt Społecznej Krucjaty Miłości, ogłoszonej przez prymasa Wyszyńskiego bezpośrednio po obchodach Tysiąclecia Chrztu Polski. Przygotowane trzyletnimi więziennymi "rekolekcjami" Prymasa Millennium stanowiło dla niego nie finał, lecz początek budowy cywilizacji, którą wiele lat później Jan Paweł II nazwie cywilizacją miłości.
Dwa lata później miasto, którego kard. Wyszyński był pasterzem, stało się świadkiem fali nienawiści, która do historii przeszła jako tzw. wydarzenia marcowe. Jak wiadomo, zdjęcie "Dziadów" ze sceny Teatru Narodowego w Warszawie wywołało protesty studenckie. Władze komunistyczne brutalnie je stłumiły i rozpętały zarazem kampanię antysemicką. Wzbudziło to w Prymasie wielki smutek. W kwietniu podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej powiedział: "(...) w tej chwili jesteśmy świadkami tak bolesnych przeżyć i widowiska, że serce wprost kurczy się z bólu, gdy się na to wszystko patrzy i gdy się tego słucha... Wydaje się, jak gdyby dla pewnej kategorii ludzi zabrakło w Polsce miłości i prawa do serca. (...) Gdybym zdołał to uczynić, jak pragnę tego sercem, to upadłbym w tej chwili na kolana przed wszystkimi znieważonymi w naszej Ojczyźnie i prosiłbym: Bracie, odpuść! Odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią! Bo jeszcze nie rozumieją prawa miłości".
Prymas zwracał się do ofiar, ale także do... oprawców: "(...) gdy klękam duchem przed wszystkimi znieważonymi i proszę, aby ratowali swą miłość, która jest ratowaniem własnego człowieczeństwa, klękam i przed tymi, którzy znieważali i znieważają słowem i czynem. Tym bardziej mówię do nich: "Przyjacielu! Przyjacielu! - jak mówił Chrystus do ucznia, który Go całował... Przyjacielu, co czynisz? I Ciebie też przepraszam, że znieważyłeś swoje człowieczeństwo kłamstwem i dopuszczoną do serca nienawiścią".
Zadziwiające, ale ten, który nie musiał poczuwać się do żadnej winy, czynił wówczas publicznie rachunek sumienia: "To może ja jestem winien, biskup Warszawy! Bom niedostatecznie mówił o obowiązku miłości i miłowania - i to wszystkich, bez względu na mowę, język i rasę, aby na nas nie padał potworny cień jakiegoś odnowionego rasizmu, w imię którego bronimy naszej kultury. Nie tą drogą! Kulturę nasza obronimy tylko przez prawo miłości!".
Punkt 10. Społecznej Krucjaty brzmi: "Módl się za wszystkich, nawet za nieprzyjaciół".
Dziś nie mówimy już "nienawiść", lecz "hejt". Przemoc fizyczną zastąpił cyberbullying. Kiedy w 2012 r. ukradziono srebrną sukienkę Matki Bożej z sanktuarium w Stoczku Warmińskim - tym samym, gdzie niegdyś uwięziony był Prymas - w sieci pojawiły się m. in. takie komentarze: "Na biednego nie trafiło"; "Chłopaki, szacun dla was. Nie dajcie się tylko złapać inkwizycji"; "To tysiącletni klecha nie siedział w kiciu, a był więziony w sanktuarium? W takim razie nie był więziony, a nawiedzał Stoczek".
W tym kontekście słowa Prymasa sprzed pół wieku znowu nabierają niezwykłej aktualności: "Cóż mam uczynić? Tak bardzo pragnę zniżyć się do nóg wszystkich: i znieważonych, i znieważających, i powiedzieć: przykazanie nowe ogłaszam Wam, abyście się społecznie miłowali. A teraz, w imię Boga i Chrystusa, który jest Królem Miłości - idę całować wasze nogi!".
za: Paweł Zuchniewicz, ABC Prymasa Tysiąclecia (4), w: Niedziela nr 13/2017, s. 28.