1/ Prymas Tysiąclecia - Wstęp

Nie tylko mąż stanu

W ostatnich dniach maja 1981 roku gasło życie Prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Jeszcze 13 maja, gdy dowiedział się o zamachu na Jana Pawła II, poprosił o magnetofon, by nagrać przesłanie do narodu: „Wszystkie modlitwy, które zanosiliście w mojej intencji, proszę skierować w tej chwili w intencji Ojca Świętego" - mówił do Polaków.
25 maja rozmawiał przez telefon z Papieżem, który leżał ranny w rzymskiej Poliklinice Gemelli. Prosił wtedy cichutko: „Ojcze, jestem bardzo słaby, bardzo..., pobłogosław mi...". Papież odpowiedział, że całuje jego głowę i ręce, okazując bliską więź z tym, którego nazwał Prymasem Tysiąclecia.


To była ostatnia rozmowa telefoniczna kardynała Wyszyńskiego. Następnego dnia z Domu Arcybiskupów przy Miodowej w Warszawie wyszedł komunikat o krytycznym stanie jego zdrowia.
Do ostatnich chwil życia towarzyszył mu obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który stał na szafce przy łóżku. Wpatrując się w oczy Maryi, przyjął ostatni raz Komunię Świętą. Do Niej też, słabym, łamiącym się głosem, kierował ostatnie na ziemi słowa - zapamiętanej z dzieciństwa pieśni Maryjnej: „Chwalcie łąki umajone...".
Potem stracił przytomność.
Zmarł nad ranem, 28 maja 1981 roku - w opinii świętości.
Po trzydziestu latach od śmierci kardynała Wyszyńskiego dobiega końca rzymski etap jego procesu beatyfikacyjnego.
- Był to nie tylko wielki mąż stanu, ale człowiek święty - przyznaje kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.


M. Kindziuk, Prymas Tysiąclecia, Warszawa 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz